Para rozstała się w 1988 r., kończąc związek ostatnim wspólnym performansem zatytułowanym The Lovers (Kochankowie). Miał on miejsce na Wielkim Murze Chińskim, pod którym – według chińskiej tradycji – żyją ogromne smoki, a ich energia przechodzi przez stopy na ludzi idących murem. 30 marca 1988 roku (Rok Smoka), o godz. 10:47 Marina wyruszyła na zachód z Shanhaiguan, a Ulay z pustyni Gobi na wschód. Spotkali się pośrodku Wielkiego Muru po 90 dniach, każde z nich zdążyło już wtedy przejść 2.500 km. Uściskali się i pożegnali, kończąc tym samym artystyczną współpracę, po czym każde poszło dalej w swoją stronę.

Dwie czerwone wazy pochodzą z 1989 roku. Wypolerowana powierzchnia jednej z nich odbija światło, matowa powierzchnia drugiej pochłania je, co symbolizuje pojawiającą się niezdolność porozumienia. Leżące, choć wciąż połączone, układają się w kształt dwóch serc.

Marina mówi: „Wpadliśmy na romantyczny pomysł przejścia pieszo Wielkiego Muru Chińskiego. Pomysł ten w zdecydowanej większości przybrał kształt naszej wspólnej wyobraźni. I po wyruszeniu z jego krańców i spotkaniu się w połowie drogi, wzięlibyśmy ślub. Przez wiele lat, prowizoryczny tytuł tego naszego dzieła brzmiał The Lovers. Teraz nie byliśmy już kochankami. Najpierw było silne emocjonalne połączenie. Podążanie ku sobie miało pewien wpływ… była to niemal epicka opowieść o dwojgu kochanków, którzy spotykają się po wielu cierpieniach. Potem ten aspekt zniknął. Stawiłam czoła tylko sobie samej i nagiemu Murowi.

W związku z tym, iż ogień jest symbolem męskim, a woda symbolem żeńskim, od samego początku zdecydowaliśmy, że Ulay wyruszy z pustyni, natomiast ja od morza. Przyznaję też, że mimo wszystko, w tamtej chwili wciąż miałam nadzieję na ocalenie naszego związku.

Trudności były niezliczone. Były to lata przed placem Tiananmen i przechodziłam przez Chiny, które znało niewielu ludzi z Zachodu. Postawiłam stopy w 12 prowincjach, do których wstęp był zabroniony dla obcokrajowców. Były także miejsca skażone radioaktywnie. Widziałam ludzi przywiązanych do drzew i pozostawionych tam na pewną śmierć, jako forma kary. Widziałam wilki jedzące zwłoki. To były Chiny, których nikt nie chciał oglądać.

Ostatecznie spotkaliśmy się 27 czerwca 1988 roku, trzy miesiące po wyruszeniu w naszą drogę. Tyle tylko, że nasze spotkanie nie było takie, jakie je sobie wyobrażaliśmy. Zamiast zobaczyć, jak Ulay zbliża się do mnie z przeciwnej strony, spotkałam go podczas gdy czekał w bardzo malowniczym miejscu, pomiędzy dwiema świątyniami. Stał tam od trzech dni. Dlaczego się zatrzymał? Znalazł fotogeniczne miejsce na nasze spotkanie! Czy wiesz co mnie obchodziły zdjęcia! Zniszczył nasz pomysł ze względów estetycznych.

Czekał na nas mały tłum. Rozpłakałam się, a on mnie objął. Było to objęcie partnera, a nie objęcie kochanka. Wkrótce potem dowiedziałam się, że jego tłumaczka jest z nim w ciąży. Mieli się pobrać w grudniu w Pekinie. Miałam złamane serce. Ale moje łzy nie były spowodowane jedynie zakończeniem naszego związku. Zakończyliśmy kolosalne przedsięwzięcie. A moje miało wymiar epicki: długa próba, która w końcu się skończyła. Poczułam w jednakowym stopniu ulgę i smutek.

Jako współpracownicy i kochankowie, byliśmy razem przez dwanaście lat. Jak powiedziałam moim przyjaciołom, potrzebowałam co najmniej kolejnych sześciu lat, aby pozbyć się tego ciosu!”